Frontend & Backend, krótko o różnicy – dla IT rekruterów.

Czas na kolejny obszar zagadnień. Miły całkiem temat, a mianowicie frontend. Małymi krokami, postaram się objaśnić to, z czym na co dzień możecie mieć do czynienia. Na początek podstawowe pojęcia.

O co chodzi? Tworzenie aplikacji webowych, czyli prościej stron internetowych. Po wpisaniu konkretnego adresu www, pojawia nam się szukana stronka i to wszystko, co widzimy na niej, i w co możemy kliknąć to właśnie frontend. Niektóre strony mogą zapierać aż dech w piersiach: piękna czcionka, kolory, grafika, animacje, rozwijane menu, przejrzystość i inne cuda wianki. Jednak nie tylko chodzi o to, aby strona wyglądała powiedzmy ładnie, ale przede wszystkim, aby była użyteczna i wygodna w obsłudze. Może ktoś z Was, kiedyś był poirytowany, że nie może czegoś znaleźć na stronie, albo któryś z przycisków nie działa. Klikasz i… brak efektu, nic tylko pociąć się czerstwą bułką… No dobra, może tylko mnie czasami taki szlag trafia 😉

Idziemy dalej…

Można powiedzieć, że strony zapisywane są w formacie HTML i przechowywane na serwerach internetowych. Brzmi nieco archaicznie. Czasy statyczne mamy za sobą, więc lepiej zabrzmi, jak powiem, że strony są dynamicznie generowane przez serwery internetowe. Do poprawnego ich odczytywania służą przeglądarki: Google Chrome, FireFox, Opera, Safari etc.

Jest też swego rodzaju zaplecze, określane jako backend. Tego nie widzimy, a to faktycznie tutaj znajdują się wszystkie dane. Współpracuje on z bazą danych oraz innymi aplikacjami, aby pobrać do frontendu żądane informacje. Zatem, jeżeli dana strona zawiesza się, wolno działa, nie jest wydajna, nie wiem….nie możemy się zalogować i tak dalej, czyli wystąpił błąd, w takim przypadku odpowiedni specjalista musi sprawdzić, co poszło nie tak, co tam się ,,popsuło” w kodzie.

Coś z życia wzięte. Wyobraźmy sobie, że planujemy zakup biletów lotniczych. W przeglądarce wpisujemy adres, wchodzimy na interesującą nas stronę. Dalej, wyszukujemy lot i uzupełniamy: datę wylotu, przylotu, godzinę, miejsce docelowe etc. Klikając ,,szukaj”, następuje coś, co nie jest nam dane zobaczyć. Frontend łaczy się z backendem, który wyciąga konkretne informacje tamże przechowywane.

Gdy po raz pierwszy próbowałam zrozumieć ten temat, na myśl przyszło mi skojarzenie z restauracją. Jako frontend wyobraziłam sobie tę część, gdzie wygodnie sobie siedzimy przy stoliczku, wybieramy danie z menu, przy okazji podziwiamy zaaranżowane wnętrze. Kiedy już jesteśmy gotowi do złożenia zamówienia, podchodzi do nas kelner, zapisuje sobie wszystko na małej, białej karteczce i udaje się czym prędzej, tam gdzie nasze oko już nie sięga, na zaplecze. Co tam się dzieje na backendzie, to tylko bazując na kuchennych rewolucjach, można sobie wyobrazić… albo może lepiej i nie 🙂 Zamówienie do nas wraca w postaci gotowego posiłku, prezentującego się niemal idealnie, jak w karcie dań. Omomom….

No to już moja fantazja, choć szukanie realnych porównań, w jakimś stopniu pozwala mi znaleźć punkt wyjścia do głębszych analiz.

W tworzeniu frontendu stron internetowych biorą udział różni specjaliści. Część z nich odpowiada za projektowanie, inni dbają o grafikę, użyteczność, jeszcze inni za logiczne aspekty aplikacji. Wykorzystują do tego rozmaite narzędzia w większym lub mniejszym stopniu i warto je przeanalizować przed wysłaniem oferty, aby nie usłyszeć później od kandydata, że proponowany projekt odbiega od jego doświadczenia. A znam to z autopsji… kiedyś usilnie przekonywałam UI Developera od aplikacji desktopowych do podjęcia współpracy na stanowisku JavaScript Developer 🙂 Grrr!

O narzędziach, specjalistach w kolejnych postach mowa będzie 🙂

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*